Kontrole służb miejskich

Korzystając z poprawiającej się pogody służby miejskie już od kilku tygodni dokonują kontroli i oczyszczania miejsc, w których powstają dzikie wysypiska odpadów. – To jest w pewnym stopniu nieracjonalne i niezrozumiałe – powiedziano w Wydziale Gospodarki Komunalnej. – Obowiązująca od kilku lat ustawa o zagospodarowaniu odpadów oznacza przecież, że każdy płaci za swoje śmieci i może je wyrzucać do ustawianych (często w specjalnych boksach) pojemników. Zjawisko „dzikich” wysypisk powinno więc zanikać, ale tymczasem mamy z tym wciąż problemy.

W okresie ostatnich 30 dni oczyszczono m.in. zieleniec u zbiegu ulic Cieplickiej/Domeyki, skarpa przy u. Tabaki, okolice sklepu przy ul. Staszica, teren zielony u zbiegu ulic Cieplicka/Zjednoczenia Narodowego, ul. Wodna za dawną siedzibą ZGKiM, Cmentarna przy ul. Wolności, teren zielony przy PCK oraz u zbiegu ulic Zjednoczenia Narodowego/Rataja oraz pobocza drogi z Goduszyna do Siedlęcina.

Natomiast w najbliższym czasie będą  oczyszczane m.in. rejony ulic: Lubańska/Jagiellońska (parking), pobocza Karkonoskiej i Pakoszowskiej, Cd drogi Goduszyn-Siedlęcin, Staszica (okolice sklepu), pobocza ul. Św. Katarzyny oraz teren zielony przy ul. Orlej 12.

- To nie jest cały zakres naszych zadań – wyjaśniono w Wydziale Gospodarki Komunalnej. – są bowiem miejsca, które zostają obłożone śmieciami nagle i w dużej ilości, tam więc musimy podejmować interwencje. Jest kilkanaście miejsc, „tradycyjnie” mających funkcje dzikich wysypisk, w niektórych montujemy fotopułapki  i identyfikujemy niektórych sprawców. To nie jest jednak droga do czystości w mieście, bo póki mieszkańcy nie będą rozumieć, że można wyrzucić śmieci do kubła, to żadne sprzątanie nie rozwiąże problemu.

Z niektórych obserwacji wynika wprost, że zaśmiecanie różnych miejsc jest albo przejawem prymitywnej złośliwości, albo skrajnie bezrozumnego działania. Osoby sprzątające Ratusz, w którym śmietniki wystawione są na każdym piętrze, niezależnie od tego, że przed każdym wejściem do obiektu jest osobny śmietnik, znajdują ogryzki, papiery i gumy do życia utkane czy przylepione do poręczy, bądź za osłony kaloryferów. Wszystko to wskazuje, że sprawa „walki o porządek” będzie jeszcze trwała pewien czas, bo przyczyny bałaganienia są przynajmniej po części psychiczne.

Materialne są z pewnością koszty niwelowania skutków – to grubo ponad 100 tys. zł każdego roku, niekiedy kilkukrotnie więcej. Budżet na to przeznaczony trudno określić kwotą, bo akurat w tej sprawie, jeśli pojawia się potrzeba dodatkowego sprzątania, to asygnowane są kolejne kwoty.

 

 

Kalendarz FB