Bezpieczeństwo na Placu Ratuszowym

W siedzibie Straży Miejskiej odbyło się 22 marca br. – zorganizowane przez Komendę Miejską Policji, z udziałem SM – spotkanie dotyczące bezpieczeństwa na Placu Ratuszowym w Jeleniej Górze. Zaproszono na nie przedstawicieli wspólnot mieszkaniowych i gastronomików, niestety z tej ostatniej grupy przybył tylko jeden reprezentant. Spotkanie było formą konsultacji przy tworzeniu tzw. mapy zagrożeń lokalnych, to znaczy – analizie miejsc w mieście, w których – częściej bądź rzadziej – przechodnie, turyści, czy handlowcy mogą spotkać się z nagannymi zachowaniami.

- Statystyka jest transparentna – informowali policjanci – jeleniogórski rynek jest miejscem, w którym wykroczenia czy przestępstwa mają miejsce relatywnie rzadko. Poza sezonem turystycznym zdarzają się sporadycznie, a i w sezonie – nie za często. Wpływ na to ma przede wszystkim monitoring, bo potencjalni sprawcy wiedzą, że nagranie ich wyskoków oznacza w konsekwencji niemal pewne ujawnienie, choć nie zawsze od razu. Tyle, że jakieś bulwersujące wydarzenie jest natychmiast podchwytywane przez media, natomiast informacja o ujęciu sprawców – przemyka niezauważona.

Zdaniem przedstawicieli wspólnot i gastronomików sprawa nie wygląda do końca tak „różowo”. Rzeczywiście, tzw. ciężkich przestępstw w Rynku jest niewiele, niemniej z pozycji przeciętnego mieszkańca czy właściciela sklepu, lub restauracji szczególnie dokuczliwe są drobne kradzieże i wyłudzenia, szybkie, chuligańskie przejazdy aut, w miejscu, gdzie właściwie ruch jest zakazany, a nawet jeśli kierujący posiada uprawnienia, to pojazdy mogą się poruszać z prędkością do 20 km/h.

Zgłaszano podejrzenia o naruszeniu prawa przy otrzymywania koncesji na wyszynk, fatalne parkowanie na podwórkach, uniemożliwiające m.in. pracę samochodów wywożących odpadki, „ciężką nogę” w podrasowanych samochodach dostawców cateringu, ,wyjeżdżających spod restauracji późną nocą zdezelowanymi autami, itp. 

- Nie jest sposobem – tłumaczyli policjanci – żeby mnożyć ilość patroli, choćby dlatego, że formacja policyjna nie ma takich możliwości. Można jednak porozumiewać się, także w ramach samych wspólnot, by instalować dodatkowe kamery, wpięte w sieć kablowej TV i mieć podgląd na to, co się dzieje na zewnątrz. Można używać zmywalnych farb, co (niezależnie od prób schwytania sprawców bohomazów) pozwoli na szybkie odświeżenie murów, czy arkad. Można starać się tworzyć tzw. strefy buforowe, choćby z ozdobną kratą,  co zapobiega chuliganom wdzieranie się do klatek i rozwiązywania tam problemów fizjologicznych, czy instalować czujki ruchowe, powodujące zapalenie świateł, co płoszy i chuliganów i złodziei. Można, ale przede wszystkim trzeba się porozumiewać w ramach wspólnot, które – gospodarując na jednym, dużym podwórku – mogą je dzierżawić i zamknąć w ten sposób przed postronnymi. Z porozumiewaniem się wspólnot natomiast nie jest łatwo.

- Stan zagrożenia w Rynku jest rozpoznany – mówili policjanci – większość wykroczeń to sprawa grupy ok. 20 osób, rozpoznanych przez Policję, niemniej to sądy, a nie policja zajmują się karaniem. Dziś, kiedy kwota 462,50 zł jest granicą między wykroczeniem i przestępstwem kwestia kary na relatywnie drobne, ale bardzo irytujące wykroczenia budzi wiele emocji. Zniszczenie mienia, czy wyłudzenie posiłku w restauracji (odmowa zapłaty) jest często dla właścicieli bardzo kłopotliwe, ale dla sądu – to błahostka. Ale taki „dowcipny konsument” może się mocno zdziwić, bo w przypadku uporczywości takich incydentów sądy czasami oceniają sumę jego wyczynów i odsiadka dwumiesięczna też się zdarza.

- Nie zawsze umiemy korzystać z prawa – mówią policjanci – czego dowodzi przykład jednego z restauratorów. Gość w restauracji odmówił zapłaty za obiad, wart 102 zł. Został schwytany przez Straż Miejską, zatrzymany przez Policję, trafił do sądu, który skazał go na grzywnę 200 zł. Właściciel usłyszał przed sądem, że sprawa zapłaty za obiad musi być przedmiotem kolejnej rozprawy, z powództwa cywilnego i był mocno zdegustowany taką sytuacją. „Odpuścił” nie chcąc tracić czasu. – Niesłusznie – mówią policjanci – otrzymał pisemne pouczenie, że przy wniesieniu do sądu sprawy karnej mógł wnioskować o jej połączenie z procesem cywilnym i sąd zapewne w swoim wyroku zapisałby także kwotę tychże 102 zł. Trzeba tylko we właściwej chwili złożyć właściwy wniosek.

Spotkanie, choć momentami niespokojne, bo zebrani nie zawsze zgadzali się z Policją, czy SM pozwoliło jednak na ustalenie priorytetów we wzajemnych kontaktach i z pewnością stanowi postęp w rozumieniu zarówno uwarunkowań pracy służb, jak i fundamentalnych potrzebach mieszkańców. 

 

 

Kalendarz FB